Nieszczęścia chodzą parami

Cześć Kochani,

jak minął wam dzień? Będę szczera, mój dzień nie zaliczał się do udanych, a popołudnie było zdecydowanie najgorsze od narodzin Juleczki.

Mała obudziła się kwadrans po piątej, więc praktycznie nie spałam, gdyż w nocy w naszym domu odbywał się dokładnie co godzinę koncert naszej małej artystki – zasnęła około trzeciej. Później nie było wcale lepiej. Po przebudzeniu Julia odstawiała swój popisowy numer przez dobre 20 minut nim się uspokoiła i dała odpocząć moim bębenkom. Długo jednak nie mogłam odpoczywać, bo chociaż moja głowa miała chwilę relaksu, to kosztowało mnie to ból piersi – Malutka zgłodniała.

Obolała i niedospana dopiero godzinę po przebudzeniu, gdy położyłam dziecko do łóżeczka postanowiłam zająć się sobą i swoim śniadaniem. Nowy ekspres do kawy był świetną inwestycją, chociaż w pierwszej chwili wydanie majątku na maszynę do kawy nie wydawał mi się najlepszym pomysłem, to od kilku dni ratuje mi życie.

Korzystając z okazji, że Julka zasnęła postanowiłam posprzątać i zrobić pranie. Od jej narodzin nie miałam czasu na takie kapitalne sprzątanie, a i pranie było robione stosunkowo sporadycznie. Dzisiaj jednak mogłam pozwolić sobie na znacznie więcej – Mała najwidoczniej wymęczyła się podczas wieczornego koncertowania i nawet głośniejsze trzaski czy stosunkowo hałaśliwie działająca pralka jej nie ruszały, co było wcześniej nie do pomyślenia, gdyż nasza stara pralka chodzi tak głośno, że potrafiłaby obudzić nawet nieboszczyka.

Wszystko układało się tak dobrze, że w końcu coś musiało się wydarzyć. Nagle jeden wielki zgrzyt z łazienki – to pralka. Jej czas chyba dobiegł końca, nie dość, że hałas obudził naszą Perełkę, to jeszcze cała woda się wylała. Dramat, rozpacz i tu nagle otwierają się drzwi – to Michał – witam go zrozpaczonym spojrzeniem i mówię, że w łazience coś się stało. On natomiast całuje moje czoło, przytula i szepcze mi spokojnie do ucha: „Miło Cię widzieć Kochanie. Zaraz się zajmę sprawą w łazience. Będzie dobrze.”

Kochany. Jest dla mnie opoką w trudnych chwilach.

Na dzisiaj to tyle. Położyłam Małą i idę porozmawiać z Michałem. Sądząc po tym jaką miał minę wychodząc z łazienki wnioskuję, że w niedalekiej przyszłości czeka nas kolejny kosztowny zakup.